Dwa Gwoździe Vanitas

Tom 5 serii „Dwa Gwoździe”

I ujrzałem Bestię wychodzącą z morza, mającą dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jej dziesięć diademów, a na jej głowach imiona bluźniercze. Dwa gwoździe – Tom 5 to ostatnia część i wielki finał. Okultyzm, mity, groteska! Błotnik wyrusza na misję ostateczną, gdy Maria Boska próbuje odnaleźć prawdę. Poznaj tajemnicę Vanitas!

Recenzje:

Dwa gwoździe jest serią, po której widać, że autor przystępując do tworzenia tomu pierwszego doskonale wiedział, jak opowieść się zakończy. Historia ulegała pewnym modyfikacjom, ale główny szkielet pozostał niezmieniony. Ottoich „przerwał” ją we właściwym momencie – bez zmęczenia materiału, rozwodnienia fabularnego, wydziwiania i taniego szokowania zwrotami akcji. Przez co czułem się swobodnie w jego wykreowanym świecie. Pełnym groteskowych trawestacji mitów, podań i legend. Nieprzewidywalności. Brzydkiej wspaniałości. Zamieszczone na końcu albumu fanarty zaprzyjaźnionych komiksiarzy pokazują, że nie byłem w tym odczuciu odosobniony. Każdy z nich jest z innej beczki stylistycznej, ale wszystkie zawierają te cechy, za które kocha się ów tytuł (najbardziej ujął mnie rysunek Edmunda Krajewskiego).”

https://deathtothezins.blogspot.com/2023/10/dwa-gwozdzie-vanitas-scenariusz-i.html

Odkładając ostatni tom Dwóch Gwoździ na bok, czuję się usatysfakcjonowany. OttoIch przygotował niezwykle spójną opowieść, która potrafi rozkochać w sobie osoby szukające niebanalnie wymyślonej mitologii. Była ona ustawicznie rozbudowywana przez cały czas trwania serii. Nie inaczej stało się i w Vanitas. Finał niezwykle mnie zaskoczył.  Wszelkie moje przewidywania zawiodły, bo autor wymyślił coś, co na długo pozostanie w moich myślach, a emocje długo jeszcze nie opadną. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić Wam zakup całej serii, gdyż możliwość przeżycia takiej historii należy się każdemu czytelnikowi, nie tylko temu zbierającemu na co dzień komiksy. Swoją drogą, jest to świetny i unikatowy pomysł na serial telewizyjny. Oby autor dostał wkrótce stosowną propozycję.

I pozostaje taka troszkę pustka, troszkę nadzieja, a troszkę może ciekawość co też takiego OttoIch nam zaserwuje następnego. Ja czekam z niecierpliwością, bo to z pewnością jeden z najbardziej odjechanych artystów ostatnich lat.