Graficznie OttoIch cały czas jest wierny swojemu pięknie brzydkiemu stylowi, nie zmienia się on na tyle, by szokować. Dla mnie cały czas to miły widok, który jest znakomitą przeciwwagą dla superbohaterszczyzny i jej pstrokatego lica, które od kilka lat nie chce zejść z piedestału pomysłów. Największą niespodzianką był dla mnie projekt nieba jak i jego mieszkańców, gdyż tutaj wymyśliłem sobie, że będzie pięknie. A tak naprawdę nie ma żadnej różnicy, każdy jest szkaradny, niezależnie od pochodzenia. Wrażenie robi graficzny projekt Boga, jego sposób wymowy, jak i cała świta. Zaskakujący wizerunek Maryi to już w ogóle odważny pomysł, który nie mieści się w głowie i jest aktem odwago autora.
Czy opowieść o dwóch agentach specjalnych musi być kolorową wydmuszką migoczącą dynamicznymi sekwencjami, próbującą przyśpieszyć tempo scenami pościgów i niewnoszącą niczego szczególnego oprócz rozrywki? Nie, żebym miał coś do powyższego, ale nadal odpowiedź to nie. Dwa gwoździe. Tom 2 kupiłem na próbę, czy warto i już żałuję, że nie wziąłem od razu wszystkich trzech albumików, bo Ottoichart stworzył serię gęstą niczym smoła w piekielnym kotle, która mocno wchodzi do głowy.
Bohaterów jest dwóch, pierwszy to Błotnik, leszy, słowiański demon lasu zwany czasem wilczym pasterzem. Drugi to Torngarsuk, inuicki bóg przedstawiany jako jednoręki człowiek albo niedźwiedź, choć tutaj przypomina wilka (choć na końcu tego tomu znalazło się stwierdzenie, że „to nigdy nie był wilk, to był niedźwiedź”). Obaj niczym para cyngli, czy zgodnie z tytułem gwoździ pracują na zlecenie Lucyfera. Co robią te stworzenia w piekle? Bóg chrześcijan jest bogiem niezwykle zazdrosnym i już w pierwszym swoim przykazaniu określa, że innych bogów nie ma. Takie działanie powoduje, że dotychczasowe bóstwa muszą się gdzieś podziać.
Błotnik i Torngarsuk nie są do końca zadowoleni ze swoich ról, ale jak mawiał klasyk „co zrobisz, jak nic nie zrobisz”. Trzeba tańczyć tak, jak zagra orkiestra. Konstrukcja każdego tomu zakłada dwie misje, odpowiadające dwóm opowiadaniom. Tym razem para gwoździ sprawdzi, czy Thomasowi Edisonowi udało się skonstruować aparat dusz, umożliwiający rozmowę z zaświatami w „Telefonie do piekła” oraz spróbuje odpowiedzieć na pytanie, czy Bóg istnieje w „Matce wilków”.
Oto szalony świat serii „Dwa Gwoździe”: diabelskie tajemnice, mity oraz magia – wszystko to okraszone groteską i mrokiem. A tuż za rogiem czai się okultystyczna historia Polski. Trzeba będzie przejść przez 666, by poznać misterium 827…